A zatem... *głęboki wdech*
Tak oto na tym blogu zaistniała pierwsza notka~
Po nieprzespanej nocy widzę podwójnie, ale to nic, jakoś daję radę... Na szczęście błędy podkreślają się na czerwono ^^"
A więc nie przedłużając, zapraszam do czytania~
No i komentowania~
Wasuretai - Chcę zapomnieć
Ciemność.
Wokół
mnie była tylko ciemność. Gęsta, nieprzenikniona, ciężka... Jak
smoła. Nie musiałem otwierać oczu by ją poczuć.
Cisza.
Spowijała
mnie tak głucha cisza, że mógłbym usłyszeć jak krew szumi mi w
żyłach. Gdybym cokolwiek słyszał.
Chłód.
Nieprzyjemnie
wdzierał się w spokojną rzeczywistość, nadając mojemu umysłowi
nieco trzeźwości.
Spokój.
Niczym
niezmącony, wprost zachęcający do odpoczynku. Do snu.
Tak...
To
tego właśnie chciałem. Zasnąć.
I
już nigdy się nie obudzić...
***
Biegłem.
Tak
szybko jak tylko pozwalały mi na to nogi. Ciężko dyszałem i
zaczynało brakować mi sił, ale nie zatrzymywałem się. Potykałem
się o własne stopy, ale z każdym upadkiem wstępowała we mnie
odrobina nowej energii.
Musiałem
biec dalej.
Nie
mogłem się poddać.
Nie
gdy byłem już tak daleko.
Uciec.
Muszę uciec. Ucieknę. Już nigdy tu nie wrócę!
Szybkie
bicie serca i kłucie w klatce piersiowej nie spowalniały mnie.
Wręcz przeciwnie, dodawały mi skrzydeł. Nie wiem, czy kiedykolwiek
wcześniej biegłem tak szybko.
Czułem
wiatr wokół siebie.
Wiatr
owiewający chłodem moją twarz, dodający mi sił do dalszego
biegu. Jakby popychał mnie przed siebie.
Został
jeszcze tylko kawałek do granicy lasu. Gdy ją przekroczę będę
wolny.
Wolność...
Wolność. Wolność! Szybciej!
Przyspieszyłem.
Pognałem przed siebie tak szybko jak umiałem, a wiatr rozwiał moje
włosy.
Zupełnie
jakbym leciał...
***
Powolnym
krokiem przemierzałem korytarz. Echo niosło moje kroki, odbijając
ich dźwięk kilka razy.
Wokół
panowała gęsta atmosfera.
Byłem
sam.
Uśmiechnąłem
się.
Już
nic mi nie przeszkodzi...
Westchnąłem
głęboko i skierowałem się do znanego mi niewiadomo skąd
pomieszczenia.
Żadnych
okien, obdrapane ściany, podłoga w jeszcze gorszym stanie. Pod
jedną z czterech szarych ścian była mała, twarda i niewygodna
prycza. Na środku pokoju stał mały stolik, a na nim lampa naftowa,
rzucająca na obskurne pomieszczenie nienaturalne światło.
Wzdrygnąłem
się, sam nie wiedząc czemu. To miejsce budziło we mnie
nieprzyjemne uczucia.
Bałem
się.
Ignorując
wszystkie myśli wszedłem w głąb pokoju i stanąłem w kącie.
Znowu lekko się uśmiechnąłem.
Niedługo
będzie po wszystkim...
Usłyszałem
kroki. Ciężkie, powolne, głośne kroki. Chwilę później drzwi do
celi otworzyły się z hukiem.
Stanął
w nich wysoki, barczysty mężczyzna w średnim wieku. Miał ciemne,
prawie czarne włosy i lekki zarost.
Na
jego widok spięły się wszystkie mięśnie w moim ciele.
Nie
miałem pojęcia, dlaczego tak się stało.
Mężczyzna
usiadł na pryczy i wyczekująco wbił wzrok w kąt pokoju
naprzeciwko mnie. Przez chwilę się nie ruszał, a ja wstrzymałem
oddech.
Nagle
dobiegł mnie pewien dźwięk.
Płacz.
Cichy,
zduszony, jakby osoba, która go wydawała starała się nie dać
nawet znaku swego istnienia.
Nie
wiedząc czemu ogarnęła mnie wściekłość. Zacisnąłem ręce w
pięści i zauważyłem, że w jednej z nich coś trzymam.
Nóż.
Srebrny,
mocno zaostrzony, o pięknym kształcie.
Idealny.
Nie
myśląc wiele wyszedłem z cienia, ściągając na siebie uwagę
mężczyzny. Jego oczy rozszerzyły się z przerażeniem, co dało mi
chorą satysfakcję. Mocniej zacisnąłem dłoń na nożu i
zamachnąłem się nim. Wbił się w jego pierś jak w masło.
Słyszałem jak krzyczy i czułem, że próbuje mnie odepchnąć, ale
nie zwróciłem na to uwagi. Z beznamiętnym wyrazem twarzy
spojrzałem mu w oczy.
-
Zdychaj – wysyczałem, przekręcając nóż wokół jego osi.
Mocnym
pociągnięciem wyrwałem go z klatki piersiowej mężczyzny,
pozwalając ciepłym strugom krwi splamić moje ciało. Brutalnie
chwyciłem go za włosy, odciągając jego głowę do tyłu.
Widziałem dogorywający blask w jego oczach. W ostatnim momencie
szybkim ruchem podciąłem mu gardło, wydobywając z niego charczące
odgłosy rozpaczliwej walki o oddech. Ostatnie odgłosy, jakie
mężczyzna miał kiedykolwiek wydać. Z pogardą odepchnąłem jego
ciało, brudząc krwią posłanie.
Odwróciłem
się i skierowałem w stronę kąta z którego wcześniej dobiegł
mnie płacz, zostawiając za sobą krwawe ślady.
Gdy
byłem już wystarczająco blisko zobaczyłem małą, skuloną
postać. Nagle jej głowa odwróciła się w moją stronę, ukazując
duże, zaczerwienione od płaczu błękitne
oczy. Uniosłem rękę nad dzieckiem, chcąc pogładzić jego brudne,
ciemne włosy. Ale zanim cokolwiek zrobiłem, ono zaczęło krzyczeć.
Krzyczało
głośno, tak głośno, że aż musiałem zatkać uszy. Wypuściłem
z ręki nóż, nawet tego nie zauważając. Cofnąłem się kilka
kroków, obserwując przerażone dziecko, którego krzyk coraz
bardziej wdzierał się do mojego mózgu.
Już
po wszystkim.
Tak
bardzo mi kogoś przypominało...
***
Obudził
mnie mój własny głos.
Krzyczałem
przez sen. Nie martwiłem się, że kogoś tym obudzę, moje nocne
krzyki nie były niczym nadzwyczajnym.
Od
długiego czasu co noc budziłem się, nękany koszmarami. Ciągle
tymi samymi.
Błogi
spokój, szaleńcza ucieczka, przerażenie, żądza mordu, krew...
Tak.
Po pewnym czasie można się było do tego przyzwyczaić. I tak też
zrobiłem. Coraz rzadziej krzyczałem.
Westchnąłem
i przewróciłem się z boku na bok, otwierając oczy i wpatrując
się w ciemność.
Ciekawe,
która jest godzina...
Sięgnąłem
po budzik i przysunąłem go do twarzy. Tak jak się spodziewałem,
było nieco po czwartej rano. Jak zwykle. Odstawiłem zegarek i
przeciągnąłem się.
Może
jeszcze zasnę...
Nakryłem
się kołdrą po sam czubek głowy i odepchnąłem od siebie myśli o
koszmarze, który był już rutyną. Niezbyt przytomnie spojrzałem
za okno, wpatrując się w nocne niebo, na którym lśniły gwiazdy.
Uspokajany tym pięknym widokiem pomału zapadłem w sen.
Yo! Historia w tej chwili jest naprawdę owiana tajemnicą i trudno w ogóle stwierdzić, co się ma w przyszłości wydarzyć. Także bardzo prologowy początek. Tajemniczo. Dobrze jest:)
OdpowiedzUsuńWidzę problemy z interpunkcją :D I to w bardzo podobnych strukturach :D Ale poza tym Twoja forma jest bardzo dobra. Równowaga pomiędzy typową narracją a psychologią, myślami, tymi poetyckimi, krótkimi, czasem jednowyrazowymi zdaniami.
Główny bohater przez cały początek fragmentu był naprawdę... confusing. Trudno było go rozgryźć, zrozumieć, dlaczego to wszystko robi. Właściwie nawet przez moment wydawał się dwiema różnymi osobami. Dziwaczne. Ale wow. Dopiero w ostatnim fragmencie po gwiazdkach dało się zrozumieć, o co chodzi i właśnie ten ostatni fragment daje jakiegoś plusa do postaci xD
Ogólnie jestem ciekawa, o co w tym wszystkim chodzi:3
Już nie pamiętam, czy były jakieś inne błędy (xD), ale tu był jakiś taki logiczny, wyobratyczny zgrzyt:
"Wiatr owiewający chłodem moją twarz, dodający mi sił do dalszego biegu. Jakby popychał mnie przed siebie." - rozumiem metaforę, ale właśnie spójrzmy logicznie - wiatr wieje prosto w twarz. wieje na ciebie od przodu, nie? a więc popycha cię do przodu, przed siebie? xD
Weny, mnóstwo weny, work hard i nigdy się nie poddawaj! ♥
Oesu, serio, właśnie to zauważyłam XD Jestem idiotą XD
UsuńDzięki za miłe słowa ^u^ Hmm, myślę, że co nieco odnośnie bohatera się wyjaśni. Znaczy... Na pewno się wyjaśni, ale później~
Co do interpunkcji - tak to jest jak się pisze koło pierwszej w nocy XD
Jeszcze raz dzięki za miłe słowa~
Nie ma sprawy :> Pleasure is mine xD
UsuńAka-chan ! :P To jest zarabiste (wybacz, z bez plskich znakow, ale to jest tablet, tego nieogarniesz xD). Zamiesc tez reszte swoich opowiadan ^^ Pamietaj Sebas-chan Cie lofffcia ;**
OdpowiedzUsuń